Chorujemy sobie... I wyjeżdżamy. / ZDJĘCIA!

Lily sobie choruje, konkretnie na zapalenie pęcherza, dość mocne, toteż dostaje antybiotyki.

Wczoraj i dziś dostała w zastrzyku, od jutra będzie dostawać w tabletkach. Ech, mam nadzieję, że szybko jej się polepszy.

Nigdy więcej problemów z układem moczowym u psa! Najgorszej wspominam łapanie moczu (a czeka mnie jeszcze jedno - kontrolne!) bo Lily mi zwiewała. Do teraz ma chyba traumę ;), bo nie wysika się na podwórzu (to rano, albo późnym wieczorem, bo w dzień chodzę zawsze na spacer) i przez to łażę rano i wieczorem potargana i/lub zaspana po mieście :)). Mam nadzieję, że o tym zapomni, bo nie mam pojęcia jak ją podejdę żeby mieć ten jej mocz do badania kontrolnego :).

 

A dziś jedziemy nad jeziorko, będziemy tam do poniedziałku. Hm, będzie trzeba pilnować, żeby panna Lilianna się czasem nie wykąpała, ale da się zrobić ;).

Spotkamy się z psim przyjacielem Lilki - pięcioletnim Czarkiem (którego imię to pochodna od Czarującego Czarnego Czarka, CCC :)) - i będziemy zapewne chodzić na dłuugie wspólne spacery. A w związku z tym porobię mnóstwo zdjęć (chociaż ostatnio mi się nie chciało...) i będę miała jeszcze więcej roboty żeby tu to wszystko powstawiać :).

 

Wstawiłam już wszystkie zdjęcia do galerii Lily - zdjęcia domowe. Teraz pozostaje tylko uaktualniać, kiedy będą nowe fotki :). 

Ponadto dodałam zdjęcia w galerii szylek - na razie tylko Szylki - 22 lipca 2008. Stare zdjęcia później ;).

Zapraszam do oglądania! 

 

Pozdrawiamy!